środa, 29 lutego 2012

NOWY ShinyBox za darmo!

W Internecie pojawiło się kolejne pudełko ShinyBox
Pudełko można otrzymać za darmo. Wystarczy zarejestrować się na stronie i polecić ją znajomym.

Spróbujecie? Klik

wtorek, 28 lutego 2012

Wielki szampon

Nie jestem wielką fanką produktów Lush. Lubię odwiedzić ich sklep, nacieszyć wzrok i węch i nie czuję wielkiej potrzeby posiadania tych wszystkich cudeniek. Kilka z produktów Lush wpadło mi w ręce i miałam przyjemność używać i najbardziej spodobały mi się ich szampony, a w szczególności szampon BIG.
W tym czarnym pudełeczku znajdziemy 330g produktu. A w zasadzie soli zanurzonej w dość gęstej cieczy.
Wygląd nie jest typowy dla szamponów do włosów.
Szampon Big stosuję 3 - 4 razy w miesiącu, w celu dokładnego oczyszczenia włosów i sprawdza się świetnie. Po umyciu włosy aż skrzypią "z czystości".
Niestety cena nie jest przyjazna dla naszego portfela - za pudełko specyfiku zapłacimy około 15 euro. Na szczęście jest bardzo wydajny. Naprawdę niewielka ilość wystarczy, by dokładnie oczyścić skórę głowy i włosy.
Po użyciu pozostawia miły, świeży zapach.
Niestety produkt w Polsce dostępny jest tylko przez Internet.

A tak na koniec - warto zwrócić uwagę na pudełka po kosmetykach Lush - za 5 pustych w sklepie Lush dostaniemy maseczkę w ramach akcji recyklingowej.

The Body Shop zachęca


Promocja dotyczy wszystkich produktów do pielęgnacji twarzy! Zniżka obejmuje tańsze produkty.

I znów kuszą. Ehh...

poniedziałek, 27 lutego 2012

Dni VIP w Sephorze + -10% w Douglasie

Od dziś tj. 27 lutego przez 7 dni w Sephorach są dni VIP. Oznacza to tylko tyle, że posiadczki kart Sephora otrzymują -20% na cały asortyment.

A sklepie internetowym douglas.pl robiąc zakupy za minimum 150zł otrzymujecie -10% jeśli skorzystacie z kodu KOBIETA78. Dodatkowo do każdego zamówienie makijaż w perfumerii gratis.

Recenzja gościnna S01E02

Dziś kolejna część recenzji Asi. W tym odcinku wystąpi sławna baza UDPP oraz cienie w kremie Rimmel (przeze mnie uwielbiane!). Zapraszam do drugiej części lektury!



Recenzja cienia Rimmel 007 w kremie:

Dopóki nie dostałam go do testów, nawet nie wiedziałam, że Rimmel w swojej ofercie ma cienie w kremie. W sumie to chyba dobrze, bo ta wersja nie zrobiła na mnie wrażenia. Po pierwsze - nie nadaje się dla tłustych powiek. W moim przypadku zbiera się w załamaniach już po czterech godzinach, więc to raczej kiepski wynik. Po drugie - ma w sobie mnóstwo drobinek i pomimo swojego jasnego koloru raczej nie nadaje się do dziennych makijaży przez to, że daje zdecydowanie za mocny połysk. Jest to połączenie perłowego i brokatowo-drobinkowego wykończenia, tylko to określenie mi tutaj pasuje ;)

Jak już wcześniej napisałam, nie daje on koloru na powiekach, może tylko lekko je rozjaśniać. Nie osypuje się, bo w końcu to cień w kremie. Bez bazy może się rozmazywać, ale z bazą ten problem jest zminimalizowany. Wspomniana baza tylko lekko podbija jego kolor.
Ogólnie jestem na nie dla tego produktu, choć dla dziewczyn, które nie mają tłustych powiek i lubią bardzo błyszczące cienie będzie dobry. Jego cena jest stosunkowo niska, choć porównując do kiepskiej wydajności, mogłaby być nawet niższa ;)


Recenzja bazy Urban Decay:


Jest to moja pierwsza baza pod cienie, więc nie mam porównania, choć postaram się ocenić ją rzetelnie :)

Dużo można się nasłuchać o cudach, jakie robi ta baza na naszych powiekach. Przeczytałam wiele jej recenzji, choć zawsze tylko kręciłam nosem szepcząc: "po co to komu? Za taką cenę mogę kupić kilka baz innych firm. Przecież to jest zupełnie zbędny gadżet." Ale teraz, po przetestowaniu jej, jestem zachwycona i już wiem, że nie mogę bez niej żyć. Ona NAPRAWDĘ robi cuda na powiekach! Wspaniale podbija kolory cieni, z lekkiego dzienniaczka robi głęboki, soczysty kolor. Przedłuża ich trwałość i nie zbierają się w załamaniach powiek. Nie osypują się, nie rozmazują i do końca dnia pozostają dokładnie takie, jak to namalowałyśmy je rano.
Ma dość twardą i gęstą konsystencję, lecz nie trzeba nakładać jej dużo na powieki. Aplikacja jest łatwa, a sama baza wydaję się trochę sucha i tępa. Bardzo szybko się wchłania. Uwaga: można mieć małe problemy ze zmyciem cieni z tą bazą. Po zrobieniu swatchy myślałam, że wystarczy woda i pozbędę się cieni, ale nie! Dopiero płyn dwufazowy do demakijażu sobie z nimi poradził, nic innego nawet ich nie rusza ;) Gorąco polecam!

niedziela, 26 lutego 2012

Recenzja gościnna S01E01

W pierwszej edycji rozdania "Zostań testerką" zwyciężyła Asia (Quera). Wczoraj dostałam pierwszą porcję recenzji. Dziś epizod 01 czyli o pigmantach MA, których odsypki wysłałam Asi. Zapraszam do lektury!

Ocena ogólna wszystkich cieni:

Są to moje pierwsze produkty firmy MAC i zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Słyszałam, że kosmetyki tej firmy są naprawdę dobrej jakości i sprawdziło się to także u mnie. Wszystkie cienie z bazą utrzymują się na powiece cały dzień, nie odbijają się, nie rozmazują, a o osypywaniu nawet nie wspominam. Można zmieniać nasycenie kolorów w zależności od humoru, bez bazy są to kolory jasne, pudrowe i lekko przydymione, do delikatnych, dziennych makijaży. Z bazą zupełnie zmieniają swoje oblicze. Wydobywa ona z nich głębie, podbija ich kolor i zmieniają się w zupełnie inne cienie! Nadają się do wieczorowych i mocnych makijaży. Wszystkie są bardzo drobno zmielone, dzięki czemu łatwiej nakłada się je na powieki i są wydajne. Jestem nimi oczarowana i zakochana, ale na przeszkodzie naszej miłości stoi ich cena. 90zł (tutaj nie jestem pewna, bo różne strony podają różne ceny, wstaw tutaj proszę ich prawdziwą cenę :) ) to naprawdę wygórowana cena i nawet za tak wysoką jakość nie jestem w stanie tyle za nie zapłacić. Jeśli jednak miałabym wystarczające fundusze, bez wątpienia pognałabym do sklepu i kupiła cały zapas, bo lepszych cieni jeszcze nie miałam.

 


Rewed Up:


Ach, ten kolor! Bez bazy, aplikowany na sucho jest przydymionym brązem z dodatkiem bordo, choć jest naprawdę jasny i słabo napigmentowany. Po zaaplikowaniu na bazę zupełnie zmienia swoją postać i staje się głębokim bordo z domieszką srebra. Jest w nim dużo metalicznych drobinek, a całokształt daje perłowo-srebrny połysk. Cudo!







Marine Ultra:


W opakowaniu przypominał mi głęboki niebieski, ale na skórze wygląda nieco inaczej. Z bazą jest to kolor dość mocny, ale lekko przydymiony. Na oku daje przebłyski granatu i lekko ciemnieje. Jest matowy, nie daje połysku i nie ma żadnych drobinek. Bez bazy mi się nie podoba, przypomina mi efekt podbitego oka. Nie stosowałabym go solo bez bazy na powiece, bo wygląda nijako i bez wyrazu. Wersję z bazą lepiej zachować na wieczór lub do mocnych makijaży.





Pastorale:


Z bazą i bez niej wygląda prawie tak samo. Jest to bardzo jasna zieleń, słabo napigmentowana z dużą ilością złotych, błyszczących drobinek. Nie daje perłowego efektu, a raczej brokatowy połysk. Świetny do dziennych makijaży w połączeniu z jasnymi brązami, żółcią lub rozmytą pomarańczą.

 

 To oczywiście nie koniec. Na recenzje innych kosmetyków testowanych przez Asię zapraszam wkrótce! Zapraszam również do odwiedzenia bloga: http://planet-quera.blogspot.com/

sobota, 25 lutego 2012

Pomysł na... przechowywanie kolorówki

Nie posiadam toaletki. Bardzo bym chciała, ale niestety nie mam warunków na jej zorganizowanie. Pracuje nad lepszym oświetlenie wokół lustra przy którym robię makijaż. Swoje kosmetyki przechowuję w dwóch szufladach niewielkiej komody. I właśnie dziś chciałam Wam pokazać mój sposób na przechowywanie kolorówki w szufladach. Nie kupiłam specjalistycznych pojemników na kosmetyki. Początkowo przechowywałam wszystko w małych koszyczkach, obecnie posiadam nowe (dla mnie urocze:) wkłady do szuflad.
Przeznaczone są one docelowo do kuchni, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby układać w nich szminki i cienie.

W ofercie Ikei mamy do wyboru kilka wersji, w cenach od 4 do 10 zł. Dostępne są pojemniczki białe i przezroczyste. Poniżej zamieszczam kilka przykładowych wraz z numerami. Zdjęcia pochodzą ze strony ikea.pl.

401.772.28

501.772.23

001.772.25
500.435.73

Jestem w trakcie reorganizacji moich szuflad. Gdy tylko uda mi się to ogarnąć, podzielę się  z Wami efektem końcowym.

piątek, 24 lutego 2012

Piątkowe popołudnie

Wreszcie nastał piątek, piątkowe popołudnie. Koniec pracy na dziś, można odpocząć, a jutro  nie trzeba wstawać wcześnie wstawać. Już dawno nie byłam tak zmęczona jak dziś.
Jakie plany macie na dzisiejsze popołudnie i wieczór?
A może leniwie: z kawką i czymś słodkim?

środa, 22 lutego 2012

Przygoda z Markafoni

Pisałam ostatnio, że mam już nagrodę za zużycie wszystkich próbek. Nim ona do mnie do dotarła minęło sporo czasu. I tu zaczyna się moja wielka przygoda z pierwszym zamówieniem z Markafoni.
W styczniu Markafoni miało promocje na pandorkowe bransoletki z zawieszki. Wtedy właśnie postanowiłam  zamówić moja nagrodę za zużycie (wiem wtedy jeszcze nie używałam do końca wszystkiego, ale skusiła mnie promocyjna cena). Wiedziałam też, że czas oczekiwania na przesyłkę do około dwóch tygodni. Wybrałam więc dwie zawieszki i zamówiłam, a właściwie zrobił to mój TŻ. I zapłaciła od razu.
Zamówienie złożone zostało w połowie stycznia, a termin dostawy określony został na 30 stycznia. Po tym terminie na stronie Markafoni przedmiot nie został nawet oznaczony jako dostarczony do magazynu. Napisałam więc do firmy, kiedy mogę spodziewać się zakupu. Dostałam lakoniczną odpowiedź, że mają tydzień opóźnienia. Czekałam cierpliwie dalej.
14 lutego przesyłki napisałam, więc kolejnego maila, na którego odpowiedzi nie dostałam. Dostałam jedynie automatycznego maila, że paczka została wysłana. Jest pierwszy sukces!
Rzeczywiście Pan Kurier tego samego dnia zadzwonił, że ma paczkę. Niestety tu pojawił się kolejny problem. Paczkę mógł dostarczyć tylko o 12 w południe (nie pytajcie dlaczego). I niestety nie mógł zmienić adresu dostawy - chciałam dostać przesyłkę do pracy. Udało mi się na szczęście odebrać paczkę, choć co do godziny odbioru Pan był nieugięty.
Szczęśliwa dostarczyłam pakunek do domu.
Jakież było moje rozczarowanie, gdy w środku zamiast typowych pandorkowych pudełeczek znalazłam.

Tak, tak. Zwykłą, otwartą kopertę i pudełeczko. w środku każdego z nich znajdowały się zawieszki. W kopercie zawieszka w folii, a w pudełeczku zawieszka w papierku.

Profesjonalnie to nie wygląda. Na pociechę z nowymi elementami bransoletki wszystko było w porządku.


W paczce był też nowy numer gazety Maxim. Chyba w ramach przeprosin, ale pewności nie mam, bo żadnej wiadomości na ten temat, ani mailowo, ani w paczce nie dostałam.

Cóż o tym wszystkim myślę? Cieszę się z nowych elementów - w końcu to moja nagroda. Ale obsługa klienta, opóźnienia i całkowity brak informacji pozytywnie nie nastraja.
Cena promocyjna, ale...

wtorek, 21 lutego 2012

Kissbox vs. Douglas Box-of-Beauty

W tym dostałam oba:  sławnego KissBoxa (KB) oraz Douglasowy Box-of-Beauty (DB). Odebrałam oczywiście już kilka dni temu. Wiem, że doskonale znacie już zawartość obu. Chciałam jednak poczekać z tym postem, aby móc porównać i ocenić (subiektywnie) oba produkty.
Oto Douglasowe pudełko i jego zawartość:




A w KissBoxie znalazłam (to co wszyscy:) + ogrzewacz do rąk:



KB zamówiłam na luty po raz pierwszy. Cena tego pudełka wynosiła wtedy jeszcze 25zł. Myślę, że jest to całkiem przyzwoita kwota jak na polskie warunki. 
Fajna idea, by wszyscy dostawali boxy w tym samym dniu. I bardzo estetyczne pudełeczko, które z przyjemnością się rozpakowuje.

Zawartość pudełka bardzo mnie pozytywnie początkowo zaskoczyła. 30ml kremu z kwasami, tusz, pełnowymiarowy błyszczyk + mniejsze produkty. Marki w większości mało znane, a pojemność opakowań spokojnie pozwala na przetestowanie produktów. KB team jest nowy na rynku, nie ma dużego doświadczenia. Dlatego chciałam być wyrozumiała i wybaczać im drobne potknięcia.
Niestety, z czasem od otrzymania pudełka moje pozytywne emocje malały na mocy. Afera błyszczykowa, której nie chcę komentować, ale nadal nie wiem, kiedy właściwie został wyprodukowany mój rozwarstwiający się błyszczyk, problemy z UPSem, itd nie nastrajają pozytywnie. Piękne opakowanie i kolorowe papierki nie są mi wstanie zrekompensować kiepskiego kontaktu z firmą. I co dalej? Sama nie wiem. Zamówiłam subskrypcję (tzn. dwa następne pudełka), mam potwierdzenie wpłaty, ale nie nigdzie potwierdzenia od KB, że dostane kolejne pudełka. Czy tym razem ja znajdę się w grupie dziewczyn, które "omyłkowo" lutowego pudełeczka nie dostały?

Drugie zamówione przeze mnie pudełeczko to DB. Zamówiłam je znając już zawartość (inne dziewczyny publikowały o nim już posty). Wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Cena 40zł + przesyłka nie zachwyca. I jest stanowczo za duża jak na polski rynek, nie mówiąc już o tym, że w Niemczech dziewczyny nie pokrywają kosztów przesyłki!
Po raz kolejny dostałam urocze pudełko (ciekawe, gdzie ja je wszystkie będę przechowywać:). Kosmetyki przypadły mi do gusty. Nie bardzo mnie jednak ucieszyło, że jest tam i męski specyfik.
Patrząc na DB jako produkt przygotowany przez firmę, która długo funkcjonuje na rynku i ma duże doświadczenie w sprzedaży kosmetyków, ale również w przygotowywaniu boxów, czuję się zawiedziona. Wchodząc na polski rynek oczekiwałabym czegoś wow. I nie podoba mi się, że Douglas pokazał nam już przed zakupem 2 produkty, które były w pudełku. Czy zamówię ponownie? Nie wiem, ale w tej chwili jestem na nie. 

Spróbujmy porównać i ocenić oba pudełka.

Cena: KB aktualnie 35zł, DB (z przesyłka) 53.5zł - punkt dla KB

Urozmaicenie: w obu pudełka znalazłam nowe, nieznane marki, kosmetyki  pielęgnacyjne i kolorówkę - po punkcie dla KB i DB

Opakowanie: oba mi się podobają, nie umiem wybrać lepszego- po punkcie

Jakość produktów: błyszczyk IsaDora spowodawał, że punkt otrzymuje DB

Czas dotarcia pudełka do Klienta: do mnie dotarły szybko i bez komplikacji - oba pudełka dostają po punkcie

Kontakt z Klientem, informowanie o statusie wysyłki: w sprawie DB nie pisałam maili, ale otrzymywałam informacje, gdzie jest moja paczka oraz jest numer, na odpowiedź od KB Team musiałam czekać 2 dni - punkt dla DB

Zaskoczenie: hmm, KB ciągle zaskakuje, ale punkt mu się za to nie należy...


A jakie są Wasze odczucia i opinie na temat polskich pudełek?

poniedziałek, 20 lutego 2012

Wiosennie z etorebką

Kilka tygodni temu (oczywiście nie miałam, kiedy napisać) kupiłam mały (już) wiosenny akcent w sklepie etorebka.pl. Miałam trochę zniżki i była promocja, ale i tak bardzo długo zastanawiałam się na zakupem. W końcu Sis zdecydowanie przekonała mnie do pomarańczowego cudeńka. Kolor na stronie internetowej nie jest tak ładny jak w rzeczywistości. Co bardzo mnie ucieszyło, gdy odebrałam zakup.
Torebka jest malutka, określiłabym ją mianem spacerowej lub do kina.


Na stronie etorebki można ją zakupić również w wersji żółtej. Mnie jednak bardziej spodobała się ta pomarańczowa.

Byłam bardzo zaskoczona (pozytywnie), gdy okazało się, że dwie komory boczne są odpinalne i może użyć ich jako kosmetyczek czy kopertówek.

Aktualne cena torebki w sklepie to 49zł w wersji pomarańczowej i 59zł w wersji żółtej.
5% rabatu można dostać zawsze (wystarczy np. kliknąć w baner po prawej stronie).
Czasem sklep ma promocje -10zł na wszystkie torebki - wtedy myślę, że warto zakupić. W normalnej cenie - decyzja do przemyślenie - w końcu to tylko mała torebeczka.

A Wy czujecie już wiosnę w powietrzu? Szykujecie wiosenną garderobę i dodatki? Ja nie mogę już się wręcz doczekać!

niedziela, 19 lutego 2012

Specyficzne denko - osiągnięte!

O projekcie specyficzne denko pisałam tu i tu. Zużywanie próbek zaczęłam w listopadzie 2011 roku. Trochę mi to zajęło, ale.....
udało się! Koszyczek jest pusty, a na mnie już czeka nagroda.

sobota, 18 lutego 2012

Z innej beczki - Teatr Bagatela

Dzisiaj coś z całkiem innej beczki i nie związanego z tematyką kosmetyczno - urodową. Ale myślę, że promocja bardzo fajna, niestety tylko dla osób z Krakowa.

W II tygodniu ferii w Teatrze Bagatela obowiązuje promocja (wyciąg ze strony):
W dniach 18 - 26 lutego specjalne ceny na spektakle:
Seks nocy letniej, Testosteron, Oblężenie,
Między nami dobrze jest,
Siostrzyczki biorą wszystko.
Przy zakupie jednego biletu normalnego drugi w cenie 1 zł.
Dla studentów bilety w cenie 25 zł. 


Jako wielka fanka teatru chętnie skorzystam z promocji. Repertuar i informacje o rezerwacjach znajdziecie na www 
Może się spotkamy! 

piątek, 17 lutego 2012

Nowa zakładka - wymianka

Dodałam nową zakładkę do bloga  z przedmiotami do wymiany lub odsprzedania. Aktualnie dodaję kosmetyki i przygotowuję zdjęcia. Jeśli coś Was zainteresuje zachęcam do kontaktu mailowego.
http://kolorkowana.blogspot.com/p/wymianka.html

czwartek, 16 lutego 2012

Co kryje w środku tajemniczy worek?


Tajemniczy worek, o którym pisałam wczoraj zawiera zamówione przeze mnie ostatnio kosmetyki mineralne: Everyday Minerals i jeden mały Lili Lolo.
Kosmetyki zamówiłam kilka tygodni temu korzystając z promocji związanej z darmową wysyłką zamówień.
Zamówiłam zestaw "NO MAKEUP" - cera bardzo jasna i jasna oraz 2 testery podkładów w kolorach Linen i Fair Neutral oraz dostałam w prezencie tester pudru Flawless Matte Lily Lolo.

Zestaw zawiera:
puder matujący Bamboo Powder Yellow – pojemność Mini (2,5g)
bronzer Soft Bronzer – pojemność Mini (2,5g)
róż Raw Sugar – pojemność Mini (2,5g)
puder rozświetlający/ bronzer Viki’s Radiant Creation – pojemność Mini (2,5g)
puder rozświetlający Natural – pojemność Mini (2,5g)
cień do powiek "FLORA"
szminka "FAUNA"
Pędzel Baby Bamboo Flat Top



 Najbardziej spodobał mi się Baby Flat Top, który jest naprawdę "dzidziusiem".

Kosmetyków użyłam dziś po raz pierwszy. Za wcześnie jest jeszcze, by móc coś o nich powiedzieć. Ale, gdy przetestuję nie omieszkam się z Wami podzielić wrażeniami. Ciekawe czy mineralne kosmetyki do makijażu przypadną mi do gustu.

środa, 15 lutego 2012

Tajemniczy worek czyli co słychać

Dzielnie zużywam posiadane kosmetyki i próbki, ale i tak wśród kosmetyków zagościło kilka nowości. Między innymi zawartość tego woreczka:
Ale o zawartości jutro. Zapraszam!

Szampon idealny odkryty przypadkiem

Kilka miesięcy temu całkiem przypadkiem zakupiłam w TK Maxxie szampon z miętą i rozmarynem firmy Bain Luxe. Firmy nie znałam, był to pierwszy produkt producenta z jakim się spotkałam. Za intrygowałam mnie napis na etykiecie informujący o dodatku oleju arganowego, a o zakupie w dużym stopniu zadecydowała cena: 24.99zł za litr produktu.


Jak zapewnia producent szampon ma odżywiać i nawilżać włosy oraz jest kosmetykiem bez SLSów.
Moje wrażenia: szampon przyjemnie pachnie i dobrze myje włosy, po użyciu nie muszę stosować odżywek - włosy są miękkie i dobrze się rozczesują oraz układają. Duże opakowanie wyposażone jest w pompkę - znacznie ułatwia to wydobycie szamponu.
I jak napisałam w tytule tego postu - produkt stał się moim kosmetykiem idealnym do mycia włosów. Jest to oczywiście subiektywne odczucie - moje włosy do bardzo wymagających nie należą. Wystarcza im dokładne oczyszczenie i nawilżenie.


Co do składu i zawartości oleju arganowego - no cóż olej jest na drugim miejscu od końca - więc pewnie nie za dużo jest go w szamponie. 


Podsumowując: bardzo dobry produkt w dobrej cenie. Chętnie kupiłabym ponownie, gdyby nie dostępność. Poza TK Maxxem nie spotkałam się z produktami tej firmy.

niedziela, 12 lutego 2012

Douglas Boxy

Na stronie internetowego sklepu Douglas znalazłam właśnie informację o nowych Box'ach z kosmetykami i miniaturami. Cena pudełka to 40zł + ewentualna przesyłka. Liczba pudełek jest ograniczona do 300sztuk. Właśnie zastanawiam się nad zamówieniem pudełka. A Wy macie ochotę na testy konkurencji KissBoxów? Czy już przerzuciłyście się tylko na BlogBoxy?

Moje ukochane... Sushi


Ostrzegam, sushi uzależnia. Mnie nie od razu uwiódł ten smak. Wręcz przeciwnie, pierwsze sushi prawie wcale mi nie smakowało. Dopiero trzecie, czwarte nasze spotkanie okazało się być tym ważnym i od tego czasu uwielbiam sushi. Często je przygotowuję sama, a potem zjadam dzieląc się z najbliższymi.


Co potrzebujemy do zrobienia tych zawijasów:
  • - ulubione warzywa i ryby: tu  tym razem ogórek, awokado, wędzony łosoś i surowy tuńczyk
  • - ryż - przygotowany wg przepisu poniżej
  • - algi nori
  • - matę bambusową - najlepiej wybrać zwykłą podkładkę bambusową, a nie przepłacać za matę do sushi
  • - ewentualnie czarny sezam, wasabi i inne dodatki








Ryż musi być typowym do sushi. Należy go wypłukać kilka razy i namoczyć w wodzie na minimum pół godziny. Następnie znów płuczemy i gotujemy (jednostka ryżu i 1.2 jednostek wody) na małym ogniu około 15 minut, często mieszając.
Odstawiamy na 15 minut pod przykryciem, aby woda się wchłonęła. W tym czasie przygotowujemy ocet ryżowy - na pół kilo ryżu łączymy 7 łyżek octu ryżowego, 2 łyżeczki cukru, szczyptę soli. Następnie schładzamy ryż i łączymy z przygotowanym octem.


Przystępujemy do produkcji rolek. Na macie układamy płat nory, Następnie nakładamy do około połowy ryż i okładamy na ryżu wybrane ryby i dodatki.


Zwijamy nori, wspomagając się matą bambusową. Gotowe rolki schładzamy i kroimy w kawałki.



Teraz wystarczy trochę sosu sojowego, pałeczki albo palce i... smacznego!