środa, 28 sierpnia 2013

Zapowiedź - Essie Winter 2013 Shearling Darling Collection

W Internecie pojawiły się pierwsze zapowiedzi zimowej kolekcji Essie - Shearling Darling.
Zimowy zestaw zawiera 6 lakierów:


  • Shearling Darling*
  • Sable Collar*
  • Mind Your Mittens*
  • Toggle To The Top*
  • Parka Perfect
  • Warm & Toasty Turtleneck
* - dostępne też w jako miniaturki


Już mam na nie ochotę - na wszystkie!




wtorek, 27 sierpnia 2013

Maybelline Color Tattoo - Pink Gold

Należę do grupy zagorzałych fanów cieni w kremie  Maybelline Color Tattoo. Dotychas testowawałam kremowe produkty Catrice, Mac czy Essence i żadne z nich nie przypadły mi do gustu tak jak ta wersja. Pink Gold jest już trzecim moim słoiczkiem kremowego produktu w mojej kolekcji. Przywędrował do mnie zza zachodniej granicy (niestety ten kolor nie jest dostępny w PL, why?).
Jest idealnie kremowy, łatwo się rozprowadza i na moich dość problematycznych powiekach utrzymuje bez bazy cały dzień.
Żelowo-kremowa formuła ładnie się rozciera, tworząc przyjemny efekt na powiekach. Nakładam pędzelkiem MAC 217 lub palcem. Właście znacznie częściej korzystam z tej drugiej opcji.


Po takie właśnie jednokolorowe rozwiązanie zawsze, gdy brakuje mi czasu na bardziej zaawansowany makijaż oczu.
Cena słoiczka to około 28zł (bez promocji). Nie mało, ale myślę, że produkt wart jest wypróbowania.
Kuszą mnie kolejne kolory, heh...






poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Honeymania The Body Shop

Tajemnicą nie jest, że masełka do ciała The Body Shop, zwłaszcza te do suchej skóry, uwielbiam. Nie jest też tajemnicą, że bardzo brakuje mi krakowskiego sklepu. Tym większą przyjemność sprawiła mi przesyłka z miodową wersją kultowego produktu. Zaskoczenie było tym większe, że wcześniej nie zauważyłam się na liście testerek i dopiero paczka od listonosza uświadomiła mi - tak to ja za chwilę użyję miodowe masełko!


 Kosmetyk  zamknięty jest w typowe pudełeczko, tylko tym razem nie jest błyszczące, ale sprawia wrażenie lekko matowego czy aksamitnego. Bardzo przypadła mi do gustu ta tekstura i śliczny, letni kolor.


Po otwarciu opakowania można poczuć delikatny, słodkawy zapach. Nie do końca miodowy, ale jest to woń miodu i wosku. Bardzo przyjemne doznanie. Sama masełko jest delikane, aksamitne i kremowe. Bardzo dobrze i szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, ale zapewnia nawilżenie. Produkt używam codziennie wieczorem, a o poranku mogę cieszyć się niesamowicie aksamitną skórą. Zdecydowanie jest to jedno z moich ulubionych maseł do ciała! 




Masło dostałam do przetestowania w ramach akcji marki The Body Shop.
Jeśli moje wrażenia przypadły Wam do gustu, będę wdzięczna za oddanie głosu na Facebooku klik.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Essie Fall 2013 - Twin Sweater Set

Czerwień Twin Sweater Set była najbardziej wyczekiwanym przeze mnie lakierem w jesiennym zestawie Essie.
Miałam nadzieję, że kolor będzie w stanie zastąpić mój ukochany Limited Addiction. Niestety, to nie do końca ten kolor. Co nie zmienia faktu, że i ta czerwień bardzo przypadła mi do gustu.

Lakier różni się od poprzednio prezentowanego Cashimere Bathrobe. Nie jest tak gęsty i wymagane są dwie warstwy dla uzyskania jednolitego krycia. Nakłada się bardzo dobrze, pomimo starej wersji pędzelka.
Tej zimy zobaczycie go pewnie u mnie jeszcze nieraz.






piątek, 23 sierpnia 2013

Cashimere Bathrobe - Essie Fall 2013 - w akcji

Poranne, krakowskie słońce i szybki, trochę za szybki manicure. Wszystko po to, aby zobaczyć jak spisują się lakiery z jesiennej kolekcji Essie.

Pierwsze wrażenia z Cashmere Bathrobe są bardzo pozytywne. Jedna warstwa kryje w 100%, druga jest zdecydowanie zbędna. Lakier jest gęsty, ale nie zbyt gęsty. Nawet stara, węższa wersja pędzelka mi nie przeszkadza.
Zdecydowanie ma ochotę sprawdzić inne kolory. A co tam, dziś go zmyję!




Essie Fall 2013 @ Home

Tytuł posta mówi sam za siebie. Cała kolekcja jesienna Essie jest już u mnie. Zaraz pierwszy lakier powędruje na paznokcie.





czwartek, 22 sierpnia 2013

KIKO Generous Earth z bliska

Generous Earth jest moją pierwszą paletką Kiko. Ba, to pierwsze cienie tej marki, jakie posiadam na własność. Pierwsze odczucia są bardzo pozytywne.
Cienie, które znalazły się w moim zestawie można stosować zarówno na sucho jak i na mokro. Tego ostatniego rozwiązania jeszcze nie sprawdziłam.

W zgrabnej kasetce, która nota bene otwiera się dość opornie, znajduje się 6 cieni. Kolorystyka nie jest typowo ziemista, ale są to brązy i delikatne fiolety. Idealne do dziennego makijażu. Tylko jeden cień jest delikatnie perłowy, pozostałe to maty.

Pigmentacja cieni nie jest bardzo mocna, ale dzięki temu dobrze sprawdzają się w codziennym, szybkim makijażu. Ładnie się ze sobą łączą.

Macie ochotę zobaczyć je na oczach?








niedziela, 11 sierpnia 2013

Płatki kolagenowe BeautyFace czyli jak skutecznie wyleczyć skutecznie....

W tym miejscu, już kilka dni temu, powinna pojawić recenzja płatków kolagenowych pod oczy w ramach akcji Stop suchej skórze. Jednak nie jestem w stanie takiego tekstu stworzyć. Dlaczego? Po kolei.


Do akcji zgłosiłam się już dawno i sam początek akcji przebiegał sprawie i przyjemnie. Dostawałam mnóstwo maili z informacją o zakwalifikowaniu się do programu i szczegółach akcji. Pewnego dnia (29.07 - poniedziałek) otrzymałam maila, że proces wysyłania został zakończony i recenzję produktu mam opublikować za 5 dni tzn. 2.08.  Już wówczas czas na przygotowanie posta wydawał mi się zdecydowanie za krótki, szczególnie w okresie wakacyjnym.

(Nie)wielki problem w tym, że żadna przesyłka do mnie nie dotarła. Z grzecznym więc pytaniem do organizatorów: hęhę, nic do mnie nie przyszło. I uzyskałam odpowiedź, że do mnie list wysłano w czwartek tj. 25.07, listem zwykłym.
List (zwykły!) znalazłam w skrzynce 1.08. No cóż, jak wskazuje pieczątka wysłany 29.07. Płatki (jedno opakowanie, sztuk dwie w nim), opakowane w najzwyklejszą kopertę dotarły w stanie uszkodzonym, co widać na fotce poniżej.

Na mojego kolejnego grzecznego maila otrzymałam odpowiedź, że nadają się do użytku, a to co znajduje się poza płatkiem zostało najprawdopodobniej uszkodzone wysoką temperaturą podczas "podróży"...

Na tym bajka się kończy. Porad marketingowych nie będzie.







sobota, 10 sierpnia 2013

Shopping w DE

Kosmetyczny freak będąc zza zachodnią granicą nie omieszka odwiedzić urodowych miejsc rozpusty. Na moje (nie)szczęście w Niemczech bywam kilkakrotnie w ciągu roku i zwykle wizyta wiąże się też z zakupami.
A gdzie zwykle zaglądam - oto kilka moim ulubionych sklepów i ostatnie (wyprzedażowe w dużej mierze zdobycze):

KIKO - zwłaszcza w okresach wyprzedażowych jest miejscem, do którego warto zajrzeć. Nie jest to moja ulubiona marka, ale -70% kusi zawsze! Tym razem krem spf15, paleta cieni i bogaty krem do ciała. A i jeszcze jeden lakier (ostatnie zdjęcie). Ceny przecenionych produktów nie przekraczają kilku euro, często szminki, lakiery można nabyć za bagatela 1euro.




Oczywiście DM, od którego to miejsca powinna zacząć się ta kosmetyczna historia. Zawsze wracam z zapasem szamponów, odżywek, żeli pod prysznic i innych specyfików marek własnych. 


Kolejno oczywiście LUSH, chociaż osobiście  kosmetyków tej marki mam niewiele. Zawsze jednak powracam do "wielkiego"  szamponu.

I The Body Shop, który odwiedzam odkąd zlikwidowano ten krakowski. Szczególnie, gdy natrafię na outlet tej marki. Tak, są takowe. 
Można w nich kupić nie tylko kosmetyki aktualnie dostępne w typowych TBSach w cenach znacznie niższych, ale także te, które producent postanowił już wycofać z regularnej sprzedaży.



Ostatnie zdjęcie to zakupy rozmaite: cień Maybelline Tatoo, w niedostępnym niestety w PL kolorze rose gold, wpomniany lakier KIKO, zapomniana Lady Red P2, liner TBS (prezent do zakupów) i nowe, ukochane jajo Balea.




czwartek, 8 sierpnia 2013

Jamie @ Home


Obok Nigelli Lawson Jamie Olivier jest moim ulubionym autorem książek kucharskich. Nie szaleję wprawdzie za wszystkimi pozycjami tych autorów, ale kilka książek obciąża moją biblioteczkę już od dawna.

Tym razem w ręce wpadł mi Jamie at Home w oryginalnej wersji językowej. Cena to 30 funtów, ale w TK Maxxie pozycja ta wyceniona została na niecałe 60zł.
At Home jest najbardziej osobistą książką Jamiego. Podzielona jest na cztery części odpowiadające poszczególnym porom roku. Przepisy są zróżnicowane, ciekawe, ale niestety jeszcze nie zdążyłam żadnego wypróbować.

Lubicie kuchnię Jamiego?